80. rocznica likwidacji posterunku żandarmerii w Wasiliszkach
1. Żołnierze szczuczyńskiej placówki AK zimą 1943 r. Ppor. Witold Ginel "Czertwan" drugi z lewej wśród stojących |
Zdobywanie punktów oporu obsadzonych przez nieprzyjaciela wiązało się z koniecznością prowadzenia działań bojowych. Zdarzały się jednak przypadki opanowywania tego typu obiektów bez jednego wystrzału. 14 kwietnia 1944 r. grupa partyzantów z nowogródzkiego VII Batalionu 77 Pułku Piechoty AK, pod dowództwem ppor. Witolda Ginela „Czertwana”, podstępem zdobyła posterunek żandarmerii w Wasiliszkach. Po śmiałej akcji okupant nie zdecydował się ponownie obsadzić zaatakowanej placówki swymi ludźmi.
Na początku kwietnia 1944 r. dowództwo operującego na ziemi szczuczyńskiej VII Batalionu 77 Pułku Piechoty AK objął przybyły z Warszawy cichociemny por. Jan Piwnik „Ponury”. We wspomnieniach dowódcy okręgu nowogródzkiego ppłk. Jana Szulca vel Janusza Prawdzic-Szlaskiego „Borsuka”, czytamy: W pierwszych dniach kwietnia rozkazem Komendy Okręgu zostaje wyznaczony na dowódcę 7 batalionu por. „Ponury”, którego śmiało można nazwać najlepszym partyzantem i dywersantem Polski.
Już po kilku dniach urzędowania Piwnik wydał rozkaz wykonania akcji na
posterunek policji oraz żandarmerii w Wasiliszkach. Celem uderzenia
miało być rozbicie placówki oraz dozbrojenie rozrastającego się
batalionu. Jak wspominał żołnierz 1 kompanii batalionu Eustachy Byliński
„Saszka”: Zostałem powiadomiony przez dowódcę plutonu ppor. Witolda
Ginela „Czertwana” o rozkazie stawienia się u dowódcy batalionu. W
godzinach rannych zameldowaliśmy się u por. „Ponurego”. Był tam już
dowódca 1 kompanii ppor. Bojomir Tworzyański [„Ostoja” – W.K.]. Od
dowódcy batalionu otrzymaliśmy zadanie udania się do miasteczka
Wasiliszki obsadzonego przez placówkę żandarmerii i posterunek policji.
9 kwietnia „Czertwan” wraz z „Saszką” i kilkoma innymi żołnierzami udali się do Wasiliszek na spotkanie z komendantem żandarmerii. Jak ustalił kilka dni wcześniej szef wywiadu batalionu ppor. Witold Waligórski „Witek”, Niemiec przez ludność cywilną przekazał informację o chęci zawarcia porozumienia z polskimi partyzantami. „Ponury”, długo się nie namyślając, postanowił wykorzystać niemiecką ofertę do własnych celów. Wypad miał służyć przygotowaniu gruntu do akcji na posterunek. Podczas rozmów Ginel udawał dowódcę polskiej partyzantki zainteresowanego porozumieniem z Niemcami, co miało być omówione podczas kolejnego spotkania za kilka dni.
Z tak przygotowanym gruntem Piwnik wyznaczył termin akcji na 14 kwietnia. Dzień wcześniej 1 kompania przemaszerowała z miejsca stacjonowania do przysiółka odległego od Wasiliszek o około 3 kilometry. Następnego ranka I pluton wszedł do miasteczka, a pozostałe pododdziały obstawiły pobliskie drogi. Czterech żołnierzy z I plutonu: kpr. Eustachy Byliński „Saszka”, kpr. Jan Dubielewicz „Roland”, kpr. Stanisław Gwozdowski „Drzazga” oraz Witold Harasimowicz „Sonder” („Zonder”), pod dowództwem „Czertwana” udało się po raz drugi na rozmowy z komendantem żandarmerii. Tym razem do spotkania Dowódcy czterech drużyn I plutonu (ppor. Witolda Ginela ps. „Czertwan”) I kompanii (Bojomira Tworzyańskiego ps. „Ostoja”) VII Batalionu 77 Pułku Piechoty Armii Krajowej doszło w budynku posterunku, a jego zakończenie niezwykle zaskoczyło Niemca: Komendant z uśmiechem na twarzy wyraził swoje zadowolenie, że nareszcie polska partyzantka okazała zdrowy rozsądek. „Czertwan”, po kilku słowach wstępnych, bardzo spokojnie i nadzwyczaj opanowanym głosem, przez tłumacza „Zondera”, oznajmił komendantowi, że ma rozkaz od swojego dowódcy rozbroić żandarmerię i policję białoruską w Wasiliszkach.
Komendant mimo wszystko nie chciał poddawać posterunku. Sięgnął nawet po
broń osobistą. Partyzanci byli szybsi. „Roland” wygiął mu ręce do tyłu,
a „Czertwan” wyjął broń z kabury. Dopiero lufa pistoletu na plecach
przekonała go do zmiany zdania. Niemiec nakazał podkomendnym poddanie
się. Swoje zrobił także widok kilkudziesięciu partyzantów z I plutonu,
którzy zdołali już w tym czasie zająć pozycje do ataku wokół budynku. Po
sterroryzowaniu Niemców okazało się, że akowcy mieli dużo szczęścia. Za
drzwiami, których nie mogli otworzyć, stał wymierzony w ich kierunku
erkaem. Jeszcze łatwiej poszło partyzantom na posterunku policji. Część
funkcjonariuszy wyraziła już wcześniej chęć wstąpienia do partyzantki,
reszta nie stawiała oporu. Oddajmy głos Bylińskiemu: Posterunek policji,
który również był obiektem naszych działań, został zajęty bez walki.
Stało się to za sprawą znacznej części policyjnej załogi, która należała
do akowskiej konspiracji. Po akcji dołączyli oni do naszego
rozbudowującego się batalionu.
Po akcji 15 żandarmów oraz 20 policjantów białoruskich zaprowadzono na rynek. Aby uniknąć niemieckiego odwetu na ludności cywilnej, wszyscy zostali puszczeni wolno i odeszli pieszo w stronę Lidy. Pozostały po nich jedynie mundury. Oprócz tego w wyniku akcji batalion wzbogacił się o: 4 erkeamy, 2 szmajsery, 3 pepesze, około 30 karabinów, kilka pistoletów, amunicję i granaty. W pobliskich magazynach zarekwirowano dodatkowo materiały tekstylne oraz prowiant.
Warto także wspomnieć, że w tym samym czasie, gdy w Wasiliszach rozbrajano żandarmów, drużyna ckm ubezpieczająca akcję na szosie Lida – Grodno zatrzymała niemiecki samochód osobowy. Jeden z żołnierzy Witold Cieszyński „Rombel” wspominał: Wyskoczyłem na szosę z belgijskim karabinkiem skierowanym wprost w szybę samochodu. Samochód zatrzymał się, okazało się że jechał nim Sonderführer z Wasiliszek oraz jego sekretarka i kierowca. Z pomocą strzelca Fiederowicza [Janusz Fiedorowicz „Szczapa” – W.K.] rozbroiliśmy ich, zabierając parabellum, pistolet Walter, kb mauser, około 100 sztuk amunicji i kilka granatów. Po rozbrojeniu pozwoliliśmy im odjechać do Wasiliszek.
Akcja musiała napędzić Niemcom niezłego stracha, zważywszy na fakt, że już do końca wojny posterunek żandarmerii w Wasiliszkach nie został obsadzony, a ludność cywilna na kilka kolejnych miesięcy odetchnęła z ulgą pod opieką partyzantów „Ponurego”.
WSPÓŁCZESNE ŚLADY:
Witold Ginel po wojnie studiował medycynę, a w latach 1952–1969 pracował jako ginekolog w Grajewie. Zmarł 8 grudnia 1969 r. w miejscu pracy. W 1993 r. grajewski Szpital Ogólny przy ul. Konstytucji 3 Maja 34 przyjął go za patrona. Od 1994 r. na budynku wisi tablica pamiątkowa z napisem: SZPITAL/ IMIENIA/ DR MED. WITOLDA/ GINELA/ PORUCZNIKA AK/ PS. CZERTWAN/ 1918–1969.
___________________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2022.
Źródła ilustracji:
1, 4 - Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2022.
2 - Grajewska Izba Regionalna, https://www.facebook.com/1377330015839074/photos/pcb.1702663419972397/1702663336639072/?type=3&theater, dostęp: 14.04.2024.
3 - Archiwum Modesta Bobowicza.
5 - By Dubelc - Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=7924677, dostęp: 14.04.2024.
9 kwietnia „Czertwan” wraz z „Saszką” i kilkoma innymi żołnierzami udali się do Wasiliszek na spotkanie z komendantem żandarmerii. Jak ustalił kilka dni wcześniej szef wywiadu batalionu ppor. Witold Waligórski „Witek”, Niemiec przez ludność cywilną przekazał informację o chęci zawarcia porozumienia z polskimi partyzantami. „Ponury”, długo się nie namyślając, postanowił wykorzystać niemiecką ofertę do własnych celów. Wypad miał służyć przygotowaniu gruntu do akcji na posterunek. Podczas rozmów Ginel udawał dowódcę polskiej partyzantki zainteresowanego porozumieniem z Niemcami, co miało być omówione podczas kolejnego spotkania za kilka dni.
Z tak przygotowanym gruntem Piwnik wyznaczył termin akcji na 14 kwietnia. Dzień wcześniej 1 kompania przemaszerowała z miejsca stacjonowania do przysiółka odległego od Wasiliszek o około 3 kilometry. Następnego ranka I pluton wszedł do miasteczka, a pozostałe pododdziały obstawiły pobliskie drogi. Czterech żołnierzy z I plutonu: kpr. Eustachy Byliński „Saszka”, kpr. Jan Dubielewicz „Roland”, kpr. Stanisław Gwozdowski „Drzazga” oraz Witold Harasimowicz „Sonder” („Zonder”), pod dowództwem „Czertwana” udało się po raz drugi na rozmowy z komendantem żandarmerii. Tym razem do spotkania Dowódcy czterech drużyn I plutonu (ppor. Witolda Ginela ps. „Czertwan”) I kompanii (Bojomira Tworzyańskiego ps. „Ostoja”) VII Batalionu 77 Pułku Piechoty Armii Krajowej doszło w budynku posterunku, a jego zakończenie niezwykle zaskoczyło Niemca: Komendant z uśmiechem na twarzy wyraził swoje zadowolenie, że nareszcie polska partyzantka okazała zdrowy rozsądek. „Czertwan”, po kilku słowach wstępnych, bardzo spokojnie i nadzwyczaj opanowanym głosem, przez tłumacza „Zondera”, oznajmił komendantowi, że ma rozkaz od swojego dowódcy rozbroić żandarmerię i policję białoruską w Wasiliszkach.
Po akcji 15 żandarmów oraz 20 policjantów białoruskich zaprowadzono na rynek. Aby uniknąć niemieckiego odwetu na ludności cywilnej, wszyscy zostali puszczeni wolno i odeszli pieszo w stronę Lidy. Pozostały po nich jedynie mundury. Oprócz tego w wyniku akcji batalion wzbogacił się o: 4 erkeamy, 2 szmajsery, 3 pepesze, około 30 karabinów, kilka pistoletów, amunicję i granaty. W pobliskich magazynach zarekwirowano dodatkowo materiały tekstylne oraz prowiant.
Warto także wspomnieć, że w tym samym czasie, gdy w Wasiliszach rozbrajano żandarmów, drużyna ckm ubezpieczająca akcję na szosie Lida – Grodno zatrzymała niemiecki samochód osobowy. Jeden z żołnierzy Witold Cieszyński „Rombel” wspominał: Wyskoczyłem na szosę z belgijskim karabinkiem skierowanym wprost w szybę samochodu. Samochód zatrzymał się, okazało się że jechał nim Sonderführer z Wasiliszek oraz jego sekretarka i kierowca. Z pomocą strzelca Fiederowicza [Janusz Fiedorowicz „Szczapa” – W.K.] rozbroiliśmy ich, zabierając parabellum, pistolet Walter, kb mauser, około 100 sztuk amunicji i kilka granatów. Po rozbrojeniu pozwoliliśmy im odjechać do Wasiliszek.
Akcja musiała napędzić Niemcom niezłego stracha, zważywszy na fakt, że już do końca wojny posterunek żandarmerii w Wasiliszkach nie został obsadzony, a ludność cywilna na kilka kolejnych miesięcy odetchnęła z ulgą pod opieką partyzantów „Ponurego”.
5. Szpital Ogólny w Grajewie |
Witold Ginel po wojnie studiował medycynę, a w latach 1952–1969 pracował jako ginekolog w Grajewie. Zmarł 8 grudnia 1969 r. w miejscu pracy. W 1993 r. grajewski Szpital Ogólny przy ul. Konstytucji 3 Maja 34 przyjął go za patrona. Od 1994 r. na budynku wisi tablica pamiątkowa z napisem: SZPITAL/ IMIENIA/ DR MED. WITOLDA/ GINELA/ PORUCZNIKA AK/ PS. CZERTWAN/ 1918–1969.
___________________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2022.
Źródła ilustracji:
1, 4 - Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2022.
2 - Grajewska Izba Regionalna, https://www.facebook.com/1377330015839074/photos/pcb.1702663419972397/1702663336639072/?type=3&theater, dostęp: 14.04.2024.
3 - Archiwum Modesta Bobowicza.
5 - By Dubelc - Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=7924677, dostęp: 14.04.2024.
Komentarze
Prześlij komentarz