Klęska w Szczuczynie i akowski odwet

1. Żołnierze Ośrodka AK Szczuczyn

W kwietniu 1944 r. VII Batalion 77 Pułku Piechoty Armii Krajowej przeprowadził kilka akcji, głównie w celu zdobycia tak potrzebnej w tym czasie broni. Między innymi 9 kwietnia wydzielona z batalionu 15-osobowa grupa napadła na Zentralgeschäfts Ost (ZHO) w Wasiliszkach. Podczas akcji zdobyto 12 kb oraz 1200 sztuk amunicji. 13 kwietnia dwa plutony pod dowództwem ppor. Jana Borysewicza „Bzury” starły się w lesie Narcze z niemiecką samochodową kolumną wojskową. Z potyczki partyzanci wyszli bez strat własnych, zdobywając dużą ilość uzbrojenia i zaopatrzenia. Natomiast następnego dnia żołnierze 1 kompanii pod dowództwem „Ostoi” zdołali bez walki (dzięki zmyślnemu fortelowi) opanować posterunek policji i żandarmerii w Wasiliszkach. Zdobyto m.in.: 2 erkaemy, 5 pistoletów maszynowych, około 20 karabinów, 26 sztuk broni krótkiej, kilka skrzyń amunicji i granatów, mundury, buty, 4 konie, 2 wozy oraz kilkanaście rowerów.

Aby myśleć o wykonywaniu poważniejszych akcji przeciwko okupantowi oraz w perspektywie operacji „Burza”, batalion musiał zwiększyć stan uzbrojenia. Nie było niestety możliwości uzyskania zaopatrzenia ze zrzutów, tak jak to miało miejsce w okręgach AK w GG. Ewentualna produkcja broni z przyczyn czysto technicznych również nie wchodziła w grę. Dlatego należało przeprowadzić akcję zaopatrzeniową na większą skalę. Akcję, która pozwoliłaby wypełnić luki w uzbrojeniu batalionu, dając jednocześnie możliwość jego dalszej rozbudowy.


2. Ćwiczenia VII batalionu w lasach nowogródzkich. "Ponury" pierwszy z lewej.

W ośrodku „Łąka” jeszcze przed objęciem dowództwa przez „Ponurego” opracowano plan uderzenia na posterunek żandarmerii w Szczuczynie. Jednak dopiero Piwnik zadecydował o przeprowadzeniu akcji, na co uzyskał zezwolenie ppłk. „Borsuka”. W tym czasie w Szczuczynie i najbliższej okolicy kwaterowało około 180 żołnierzy Wehrmachtu, jak również różnego rodzaju formacji policyjnych i kolaboracyjnych. Jednak dowódca ukraińskiej kompanii, będącej na służbie niemieckiej, zapewnił, że w razie ataku polskiej partyzantki na Szczuczyn jego kompania zachowa się biernie.

Wywiad ośrodka „Łąka” dokonał szczegółowego rozpoznania terenu przed akcją: Ustalono codzienny tryb życia na posterunku, kolacja żandarmerii i policji rozpoczynała się punktualnie o godzinie 5-ej wieczorem. Jadalnia była na pierwszym piętrze, utarł się zwyczaj, że idąc na kolację wszyscy zostawiali broń na parterze. Wartę na dole pełnił policjant białoruski, w dniu akcji służbę miał pełnić policjant będący członkiem AK. W kuchni, pełnił służbę w tym dniu również nasz człowiek. W dniu akcji miał on za zadanie dodać luminalu do kawy podawanej po kolacji. Z chwilą zauważenia efektu działania luminalu, jeden z policjantów miał wyjść na umówione miejsce i dać ręką sygnał do rozpoczęcia akcji. Tym miejscem miało być okno na parterze, a znakiem trzykrotne wytarcie twarzy białą chustką.

3. Szczuczyn na mapie Nowogródczyzny z 1928 r.

Postanowiono, że akcja zostanie przeprowadzona 29 kwietnia. Atak miał nastąpić zarówno od wewnątrz miasta, jak i od zewnątrz. Celem uderzenia miała być kwatera żandarmerii i policji. Oddział wyznaczony do działania od wewnątrz w nocy na 29 kwietnia przekradł się do stojącego nieopodal gimnazjum niedokończonego budynku internatu i tam miał czekać do godziny 18.00 następnego dnia. Grupa liczyła 75 żołnierzy. Wchodził w jej skład pluton pod dowództwem plut. pchor. Stanisława Białeckiego „Scevoli”, który miał przeprowadzić atak na siedzibę żandarmerii i policji oraz dwa plutony pod dowództwem ppor. Witolda Ginela „Czertwana” i st. sierż. Franciszka Gołąbka „Gryfa”, których zadaniem było wewnętrzne ubezpieczanie akcji. Natomiast oddziałem osłaniającym grupę uderzeniową z zewnątrz miasta osobiście dowodził „Ponury”.

29 kwietnia około godziny 17.00 w ogrodzie nieopodal budynku internatu pojawiło się dwóch ludzi, którzy wyznaczali rzędy pod uprawę. Byli to: szef gospodarczy Szczuczyna Ehrmann oraz volksdeutsch Meyer (Mejer). Prawdopodobnie coś musiało zwrócić ich uwagę, bowiem skierowali swe kroki w stronę wejścia do budynku. Ehrmann gdy tylko znalazł się w środku został obezwładniony, natomiast Meyer pospiesznie oddalił się. W tej sytuacji postanowiono wysłać łącznika do punktu kontaktowego komendy ośrodka Szczuczyn, żeby zorientował się, czy Meyer może ich wydać. Jednak niemal natychmiast po jego odejściu Niemcy zaczęli okrążać ukrytych w internacie partyzantów.

4. Budynek gimnazjum w Szczuczynie

Pierwszy z okrążenia próbował przebijać się oddział „Scevoli”, który dzięki chwilowemu zaskoczeniu Niemców (partyzanci ubrani byli w mundury niemieckie) zdołał niemal bez strat wydostać się z matni. Niestety grupy „Czertwana” i „Gryfa” nie miały już tyle szczęścia. Niemcy po rozpoznaniu sytuacji rozpoczęli gęste ostrzeliwanie internatu i wszystkich dróg możliwego wycofywania. Jak pisał „Ostoja”: [...], „Czertwan” nie wycofał się z budynku w ślad za „Scevolą”, lecz obrał krótszą drogę przez otwarte pole. Z pomocą wycofującym się partyzantom przyszło dowodzone przez „Ponurego” zewnętrzne ubezpieczenie akcji, które ostrzelało Niemców z granatnika ze swego stanowiska nad rzeką Turią, co jedynie zmniejszyło rozmiar katastrofy, a następnie wycofywało się w kierunku szosy lidzkiej.

25 partyzantów w trakcie przebijania się poległo lub odniosło ciężkie rany i zostało dobitych przez Niemców. Oprócz tego 19 dostało się do niewoli, z czego jednemu udało się zbiec, a reszta została wywieziona do Lidy, a następnie prawdopodobnie do Mińska i publicznie powieszona na rynku.

5. Budynek internatu w Szczuczynie

Gdyby uderzenie na Szczuczyn przebiegło zgodnie z planem, zdobyto by uzbrojenie dla całego VII Batalionu. Niestety, dość często nawet najlepiej przygotowane akcje, czy to konspiracyjne czy partyzanckie, kończyły się klęską. Jeden mały szczegół mógł zadecydować o niepowodzeniu danego przedsięwzięcia. W wielu przypadkach brakowało po prostu przysłowiowego łutu szczęścia i wydaje się, że w tym wypadku tak właśnie było.

„Ponury”, który zawsze starał się przeprowadzać akcję w sposób jak najmniej zagrażający jego ludziom, na pewno bardzo przeżył tę porażkę. Zapewne jego wojskowa ambicja również ucierpiała wskutek tragicznych wydarzeń z 29 kwietnia. Dlatego nie dziwi fakt, że w jakiś czas potem wydał „Ostoi” pozwolenie na dokonanie odwetu na Niemcach ze Szczuczyna. Do uderzenia wyznaczono 1 i 3 pluton z kompanii 1. Akcja miała charakter zasadzki na niemiecką kolumnę samochodową na trasie do Szczuczyna koło wsi Szpilki. Bojomir Tworzyański o jej wyniku napisał: Akcja została zakończona, z 25 SS-manów 24 poległo, jeden zdołał uciec. [...]. Wśród zdobyczy był jeden erkaem, 5 szmajserów, karabin Mauser, pewna ilość amunicji i dwa parabellum. Akcja trwała dokładnie 12 minut. [...]. Po zameldowaniu się „Ponuremu” i przedstawieniu sytuacji, „Ponury” wydał dowódcy zwiadu konnego rozkaz wysłania w trzech kierunkach patroli konnych dla obserwacji terenu. Warto w tym miejscu dodać, że w kilka dni po szczuczyńskiej tragedii wykonano również udany zamach na volksdeutscha Meyera, mimo że przebywał w towarzystwie dwóch niemieckich żandarmów.

6. Zbiorowy grób żołnierzy poległych w akcji w Szczuczynie

_________________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, Droga "Ponurego". Rys biograficzny majora Jana Piwnika, Warszawa 2014.

Źródła ilustracji:
1, 4-6 - Fot. NN, kolekcja Cezarego Chlebowskiego, zbiory Ośrodka KARTA, www.foto.karta.org.pl, dostęp: 29.04.2018.
2 -  Cezary Chlebowski, Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie, Warszawa 1993.
3 - Zbiory Szczepana Mroza. 

 

 

Komentarze

  1. Wieczna chwała Bohaterom

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieczna czesc i chwala bohaterom walczocym na Wilenszczyznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. gdzieś są nazwiska poległych, pamiętam dwa nazwiska obu chłopcow z wioski Korsaki koło Szczuczyna, Wojciechowski i Marcinkiewicz

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sportowe rekordy cichociemnego mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta"

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

80. rocznica śmierci cichociemnego płk. Jana Piwnika "Ponurego"