|
1. Mychajło Pohotowko |
II RP była o wiele bardziej zróżnicowana pod względem narodowościowym
od obecnej Polski. Najliczniejszą mniejszość narodową, około 16 procent
ogółu mieszkańców, stanowili Ukraińcy. Część z nich w niemieckim ataku
na Polskę upatrywała szansę na stworzenie własnej państwowości. W GG
interesy ukraińskie reprezentował powołany w kwietniu 1940 r. Centralny
Komitet Ukraiński w Krakowie, który pod przykrywką działalności
samopomocowej oraz kulturalnej kolaborował z wrogiem. 31 marca 1944 r.
szef warszawskiego oddziału komitetu Mychajło Pohotowko zginął od kul
żołnierzy kontrwywiadu KG AK.
Ukraiński
Komitet Centralny stanowił centralę działających na terenie okupowanej
Polski Ukraińskich Komitetów Pomocy. Na czele warszawskiego oddziału
stał ppłk. Mychajło Pohotowko, urodzony 21 listopada 1891 r. w Baranowie
w guberni charkowskiej. Od 1923 r. mieszkał w Warszawie. Jego zastępcą
był por. Hryhorij Doroszenko, urodzony 23 kwietnia 1893 r. na Ukrainie, w
literaturze przedmiotu występuje jako Szyło. Od 1943 r. komitet
zajmował się werbunkiem ludzi do niesławnej Dywizji SS „Galizien”, czyli
ukraińskiej jednostki SS. Mychajło zapracował sobie na „kulkę” także
donoszeniem do gestapo. Na początku 1944 r. miarka się przebrała. Został
skazany na karę śmierci.
|
2. Defilada ochotników do Dywizji SS "Galizien" |
Do wykonania wyroku wyznaczono oddział bojowy kontrwywiadu KG AK
„993/W”. Rozpracowanie Pohotowki prowadził znany powojenny muzyk
Włodzimierz Bieżan „Klawisz” oraz wywiadowczyni Izabella Horodecka
„Teresa” (z domu Malkiewicz). Bieżan biegle władał językiem ukraińskim.
Przez swą matkę nawiązał kontakt z członkiem ukraińskiej orkiestry przy
komitecie. Jak wspominał:
Podczas spotkania rozmawialiśmy w języku
ukraińskim, piliśmy bimber, ja grałem na akordeonie piosenki ukraińskie.
Co zrobiło na gościu duże wrażenie. Starałem się zjednać tego sotnika –
Chołowackiego. Podczas licznych toastów sotnik wyraził ubolewanie, że w
ich orkiestrze nie ma takiego znakomitego akordeonisty i zaproponował
mi współpracę. Skorzystałem więc z okazji i wyraziłem zgodę wstąpienia
do ich orkiestry.
Pewnego dnia „Klawisz” zabrał matkę i „Teresę” na jeden z koncertów w
komitecie przy ul. Kopernika 13. Na miejscu Bieżanowa wskazała
Horodeckiej siedzącego wśród widowni Pohotowkę. W wyniku dalszych
obserwacji podjęto decyzję, że zamiast wykonywania akcji na ulicy, jak
wcześniej planowano, najlepiej będzie zdjąć konfidenta w jego domu.
Niestety pierwsza próba likwidacji 14 lutego 1944 r. zakończyła się
fiaskiem. Żołnierze z II plutonu pchor. Tadeusza Towarnickiego „Naprawy”
próbowali dopaść zdrajcę w mieszkaniu przy ul. Kopernika. Jak wspominał
jeden z uczestników akcji Lucjan Wiśniewski „Sęp”:
Było rano,
otworzyła nam żona. Starsza pani. Nie zwolniła jednak drzwi z łańcucha.
Ale taki łańcuch to przecież nie jest przeszkoda. Mieliśmy wtedy
granaty, mogliśmy je wrzucić do środka i tyle. Drzwi wyrzuciłoby z
futryną. Pewnie ona by zginęła, a my w mieszkaniu wykończylibyśmy
Pohotowkę. Nie zrobiliśmy tego. Ona zaczęła nas opieprzać, bo pomyślała,
że jesteśmy podwładnymi jej męża, kazała nam iść do biura, a nie
dobijać się do mieszkania. Grupa musiała się wycofać. Czujność Ukraińców wzmogło przecięcie kabla telefonicznego w jednej ze studzienek.
|
3. Włodzimierz Bieżan "Klawisz" |
Druga szansa nadarzyła się 31 marca. Dzień wcześniej „Klawisz”, będąc w
komitecie, dowiedział się, że następnego dnia Pohotowko będzie od rana
rezydował w swym gabinecie. Około 7.00 Horodecka z Bieżanem przybyli do
komitetu. Przez lekko uchylone drzwi w jednym z pokoi dostrzegli
siedzącego za biurkiem Ukraińca. Bieżan natychmiast ulotnił się, aby z
jednego z pobliskich lokali poinformować telefonicznie grupę
likwidacyjną, że mają zielone światło do działania. Ustalone hasło
brzmiało:
Czy możecie do wielkiej cholery odebrać te książki? Odpowiedź: „Dobrze, dobrze, zaraz kogoś wysyłamy”.
Rolą „Teresy” było pilnowanie, aby Pohotowko nie opuścił budynku oraz
poinformowanie grupy likwidacyjnej, gdzie się znajduje. Początkowo
zadanie wydawało się niczym szczególnym dla doświadczonej wywiadowczyni.
Jednak w miarę upływającego czasu zaczęła się coraz większa nerwówka.
Co gorsza, stała się obiektem obserwacji nieznanego jej mężczyzny. Po
jakimś czasie wrócił „Klawisz”, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Mocno się przeraził, kiedy w sali restauracyjnej na drugim piętrze
spostrzegł grupę umundurowanych Ukraińców spożywających śniadanie.
Jednak nie było już wyjścia, akcja musiała być kontynuowana. Po kilku
minutach wyszedł na spotkanie likwidatorów. Widząc zbliżającą się grupę,
niskim ukłonem dał znać, że mogą wkraczać do akcji.
|
4. Izabella Horodecka "Teresa" |
Głównymi wykonawcami byli bracia Bąkowie: kpr. pchor. Bolesław „Szlak”,
kpr. Leon „Doktur”, kpr. pchor. Stanisław „Burza” oraz kpr. Czesław
Gwiaździński „Gołąb”. „Teresa” wskazała im pokój, w którym przebywał
Pohotowko. Poprosiła także, aby zlikwidowali obserwującego ją mężczyznę,
bo mógłby ją zidentyfikować przed gestapo. Po przekazaniu informacji
opuściła komitet. Akowcy błyskawicznie wpadli do wskazanego
pomieszczenia. „Szlak” i „Burza” na raty zlikwidowali Pohotowkę, „Gołąb”
przeszukał szafę z dokumentami, a „Doktur” zastrzelił mężczyznę, który
próbował ukryć się pod stołem, a wcześniej bacznie lustrował Horodecką.
Jak się później okazało, był nim sam Doroszenko. W tym samym czasie
trzej żołnierze stali na ubezpieczeniu na półpiętrze, a trzech kolejnych
przy drzwiach wejściowych. Ich zadaniem było zatrzymywanie osób
chcących wejść do środka. Podczas wycofania konspiratorów doszło do
wymiany ognia z zatrzymanymi przy wejściu Ukraińcami. Śmierć ponieśli:
Serhij Hamalij, Teodor Kohutiak oraz Walentyna Sołowiej. Zabici Ukraińcy
zostali pochowani na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli.
Likwidacja Pohotowki oraz jego zastępcy została odnotowana przez
gubernatora dystryktu warszawskiego dr. Ludwiga Fischera. W raporcie
okresowym czytamy:
W lutym zamordowano 20 Niemców, a w marcu 40.
Zwiększyła się też liczba rannych, których było w lutym 55, a w marcu
41. Uderzająco wysoka jest także liczba zamordowanych Polaków. W lutym
zamordowano 78 Polaków, a w marcu 126 nie-Niemców, wśród których byli
też czołowi członkowie Komitetu Ukraińskiego.
Co ważniejsze, akcja dała również do myślenia przywódcom ukraińskim w Warszawie. W jednym z meldunków wywiadu wskazywano:
W komitecie od śmierci Pogotowki (sic!)
panuje przygnębienie i tendencja „niezadzierania” z Polakami.
|
5. Budynek przy ul. Kopernika 13 w Warszawie |
______________________________
Źródła zdjęć:
3 - Narodowe Archiwum Cyfrowe, w: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.
5 - Fot. Wojciech Königsberg.
Komentarze
Prześlij komentarz