Brawurowa akcja "Stasinka" - spalenie składów materiałów pędnych w Warszawie

1. Ppor. Stanisław Sosabowski "Stasinek"

Ciężkie boje toczone przez III Rzeszę na froncie wschodnim wymagały ciągłych dostaw paliwa dla czołgów, samolotów oraz wszelkiej maści pojazdów wojskowych. AK przeprowadziła szereg udanych akcji na cysterny kolejowe zmierzające na wschód. Ponadto wykonywane były uderzenia na magazyny, gdzie paliwa były przechowywane. 31 lipca 1943 r. oddział pod dowództwem ppor. Stanisława Sosabowskiego „Stasinka” spalił składy materiałów pędnych przy ul. Gniewkowskiej w Warszawie, niszcząc około 1,4 miliona litrów paliwa.

Wiosną 1943 r. Kedyw Okręgu AK Warszawa rozpoczął cykl akcji niszczenia obiektów wykorzystywanych przez okupanta, określany kryptonimem „Palenia”. Uderzenia skierowane były w baraki wojskowe, magazyny sprzętu oraz składy materiałów pędnych. Jak wskazują bracia Henryk i Ludwik Witkowscy: W Warszawie i w jej okolicach płoną niemal codziennie magazyny i różne obiekty wojskowe, wybuchają pożary w odjeżdżających na wschód transportach z frontowym zaopatrzeniem, ogień niszczy w gminach ewidencję ludności i spisy kontyngentowe, a w Arbeitsamtach wykazy ludności przeznaczonych do wywiezienia na przymusowe roboty do Rzeszy.

2. Pożar magazynów przy ul. Gniewkowskiej

Kilkukrotnie cel ataku stanowiły magazyny materiałów pędnych. Niemcy posiadali kilka tego typu obiektów w Warszawie. Część z nich wykorzystywana była na bieżąco przez administrację okupacyjną oraz oddziały wojskowe i policyjne. W niektórych znajdowały się paliwa zarezerwowane dla jednostek Wehrmachtu walczących na froncie wschodnim. Do największych należały składy przedwojennej Rafinerii „Polonium”, przemianowanej w tym czasie na „Karpaty”, mieszczące się na Woli przy ul. Gniewkowskiej 47.

Zbiorniki po raz pierwszy próbowano wysadzić jeszcze przed cyklem akcji w ramach „Palenia”. Jednak ładunki podłożone 26 stycznia 1943 r. przez patrol pod dowództwem „Stasinka” nie zdołały wywołać eksplozji ośmiu sąsiadujących ze sobą cystern z paliwem. Nieudana próba doprowadziła jedynie do wzmocnienia ochrony obiektu. Po tej akcji Sosabowski postanowił, że następnym razem inaczej podejdzie do sprawy:

Pan dr. Stephani [niemiecki kierownik składów – W.K.] bardzo się uśmiał z głupich Polaków, mówił, że wystarczyło tylko odkręcić kurki i cisnąć płonącą zapałkę, a cały obiekt poszedł by z dymem. Zapamiętałem sobie to dobrze, i obiecałem sobie, że następnym razem ja zapalę tę zapałkę.

3. Stanisław Czechowski "Puchy"

Kolejną próbę podjęto pod koniec lipca. Ze względu na doświadczenie zdobyte przez „Stasinka” to właśnie jemu powierzono wykonanie zadania. Do dyspozycji miał sześciu ludzi ze swego żoliborskiego plutonu. Na obserwatora ze strony dowódcy grupy wyznaczono ppor. Jerzego Trószyńskiego „Onufrego”, który miał wziąć czynny udział w akcji.

31 lipca przed godz. 19.00 grupa uderzeniowa podjechała ciężarowym fordem pod bramę magazynów przy ul. Gniewkowskiej. „Onufry” przebrany w mundur SS oraz „Stasinek” wysiedli z auta. Fałszywy Niemiec rozkazał otwarcie bramy. Jednak znajdujący się wewnątrz policjanci granatowi oraz cywil nie kwapili się do wykonania polecenia. Widać było, że są mocno zaniepokojeni. Jeden z nich skierował kroki w stronę budynku, a drugi poinformował, że muszą skonsultować się z komisarzem przebywającym w środku. Tego było już za dużo. Akowcy postanowili zadziałać bardziej stanowczo. Zagrozili, że jeżeli nie zostaną wpuszczeni, zaczną strzelać. W końcu brama została otwarta. Dalej poszło zgodnie z planem:

Onufry i Kazik [pchor. Kazimierz Jakubowski – W.K.] rozbrajają granatowych. Staszek biegnie do budynku za granatowym, który zapewne poszedł do telefonu. (…) Staszek skręca w pierwsze drzwi na prawo, pokój pusty, do drugiego pokoju. Sytuacja: podof. niem. schowany za szafą; podnosi pistolet; komisarz szamocze się z kieszenią, granatowy siedzi w rogu pokoju w kucki, ręce ma podniesione do góry; po pokoju łazi pies policyjny. Staszek /po niemiecku/ „pistolety precz, ręce do góry, padnij” rozkaz zostaje wykonany.

4. Tekst poświęcony akcji opublikowany w "Biuletynie Informacyjnym" z 26 sierpnia 1943 r.

 Po sterroryzowaniu osób przebywających na terenie składów „Stasinek” wraz z „Onufrym” założyli ładunki wybuchowe wykonane z plastiku i termitu. W tym samym czasie Stanisław Czechowski „Puchy” odkręcił kurki od zbiorników z benzyną. Żołnierze z wyjątkiem dowódcy i Trószyńskiego wycofali się za bramę. „Onufry” zapalił lonty przymocowane do ładunków, a „Stasinek” rzucił dwie butelki w kierunku zbiorników i czym prędzej pobiegli w stronę samochodu. Dalej już się samo potoczyło:

Butelka prysła, a cienki strumień benzyny teraz już płonący szybko spłynął po ziemi i w ułamku sekundy cały prostokąt był jednym jeziorem ognia. Wyskoczyłem za bramę jak z pieca ognistego. Ruszamy, słychać głośny wybuch, to nasze ładunki, płomienie strzelają pod niebo. Odwrót, oprócz chwilowego defektu auta, odbył się bez większych komplikacji.

Akcja trwająca 20 minut zakończyła się sukcesem. Według konspiracyjnego sprawozdania przy ul. Gniewkowskiej z ogniem poszło około 1,4 miliona litrów rozmaitych materiałów pędnych oraz 20 tysięcy kilogramów smarów. Spaliły się także dwie cysterny stojące na pobliskich torach. Przyczynili się do tego polscy strażacy, którzy z wiadomych przyczyn niezbyt gorliwie walczyli o uratowanie niemieckiej własności.

5. Tekst poświęcony akcji opublikowany w "Biuletynie Informacyjnym" z 26 sierpnia 1943 r.

Pożar trwał całą noc i widoczny był na wiele kilometrów. Na długo zapisał się także w pamięci mieszkańców miasta. Ludwik Landau w spisywanej podczas okupacji kronice pod datą 31 lipca r. zanotował: Dziś pod wieczór zaś wybuchł olbrzymi pożar w położonych koło torów kolejowych składach smarów i olejów firmy „Karpaty” na Woli. 12 sierpnia dość lakoniczna informacja na ten temat została opublikowana w „Biuletynie Informacyjnym”:

Dn. 31.VII.43 popołudniu spalony został w Warszawie przy ul. Gniewkowskiej magazyn mat. pędnych zawierający ponad milion kg. benzyny i smarów.

Obszerniejszy tekst autorstwa Sosabowskiego pojawił się w biuletynie dopiero 2 tygodnie później. Kończyły go słowa:

Pożar trwał do późna w noc. Zarumieniło się, rozjarzyło niebo nad smutnym miastem. Łuna ogromna pozdrowiła mieszkańców. Jutro Niemcy będą uganiać się hulajnogami – mówiono na dobranoc.

WSPÓŁCZESNE ŚLADY:
Stanisław Sosabowski zmarł 6 listopada 2000 r. w Wimborne Minster w Wielkiej Brytanii. Spoczywa w grobowcu rodzinnym na Powązkach Wojskowych w Warszawie w kwaterze A19, rząd 7, miejsce 10/11.

6. Grób rodziny Sosabowskich

__________________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.

Źródła ilustracji:
1 - Muzeum Powstania Warszawskiego, w: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.
2 - Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944, www.sppw1944.org, w: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.
3 - By Unknown - Władysław Bartoszewski, Warszawski pierścień śmierci 1939-1944, Interpress, Warszawa 1970., Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=32863333, dostęp: 30.07.2020.
4, 5 - Biblioteka Jagiellońska, sygn. 414401 V, https://polona.pl, dostęp: 30.07.2020.
6 - Fot. Wojciech Königsberg.
 
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sportowe rekordy cichociemnego mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta"

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

80. rocznica śmierci cichociemnego płk. Jana Piwnika "Ponurego"