76. rocznica Akcji "Wilanów"

1. Pałac w Wilanowie w 1942 r.

W momencie wybuchu II wojny światowej mniejszość niemiecka stanowiła około 2 procent ludności Polski. Część osób swe niemieckie korzenie „odkryła” dopiero po wkroczeniu oddziałów Wehrmachtu. Reichsdeutsche i volksdeutsche w wielu przypadkach współdziałali z organami bezpieczeństwa III Rzeszy, przyczyniając się do prześladowań oraz śmierci dużej grupy Polaków. AK nie pozostawała dłużna najbardziej gorliwym współpracownikom okupanta. 26 września 1943 r. oddziały Kedywu KG AK wykonały jedną z największych akcji skierowanych przeciwko volksdeutschom, znaną pod kryptonimem akcja „Wilanów”.

Wrześniowa akcja była następstwem wydarzeń z wiosny 1943 r. 11 kwietnia w okolicy Kępy Zawadowskiej koło Wilanowa odbywało się konspiracyjne szkolenie żołnierzy 7 Pułku Piechoty Legionów AK „Garłuch”. Niestety, na skutek donosu dziewięciu akowców zostało aresztowanych i trafiło do obozu Auschwitz. Wkrótce okazało się, że wydali ich volksdeutsche oraz polscy renegaci mieszkający w pobliskiej Kępie Latoszkowej. 12 maja niemal w tym samym miejscu, podczas ćwiczeń Batalionu „Baszta” (późniejszy Pułk „Baszta”), ci sami ludzie przyczynili się do śmierci czterech konspiratorów. Jak wspominał świadek wydarzeń Bolesław Zgiek: August Borau [jeden z volksdeutschów – W.K.] zaczął gonić z dubeltówką oddalających się cywilów. Kiedy dopadł jednego z nich i strzelił do niego z dubeltówki w pierś z bliskiej odległości, tak że żołnierz zginął na miejscu. Trzech akowców schwytano, a po przybyciu żandarmerii i gestapo zamordowano strzałem w tył głowy. Dzięki pomocy polskich mieszkańców wioski trzech dalszych członków oddziału ocalało w ukryciu i dotarło do Warszawy.

2. Kpt. Jan Kajus Andrzejewski "Jan"

Kiedy w dowództwie AK przeanalizowano oba zdarzenia, Oddział Dyspozycyjny Kedywu KG AK „Sztuka 90” (dawny „Motor 30”) otrzymał rozkaz wykonania 26 września akcji odwetowej w Kępie Latoszkowej oraz działań odciągających w Wilanowie. Początkowo planowano, że represje w Kępie Latoszkowej przeprowadzi Batalion „Zośka”. Jednak ze względu na niechęć harcerzy do wykonywania akcji tego typu powierzono zadanie oddziałowi „Osjan”, dowodzonemu przez kpt. Jana Kajusa Andrzejewskiego „Jana”. Jego wzmocnienie miało stanowić kilku żołnierzy z oddziału por. Romana Kiźnego „Poli”.

Po zmianie decyzji „Zośkowcy” oraz kilku żołnierzy z wydzielonego z „Zośki” oddziału „Agat” (późniejszy „Parasol”) zostali skierowani do wykonania działań odciągających. Jak wspominał jeden z żołnierzy, Witold Sikorski „Boruta”: Zespoły „Zośki” (to były wybrane zespoły, nie wszyscy w tym uczestniczyli) miały zdobyć Wilanów, w którym mieściła się policja niemiecka, policja polska, posterunek żandarmerii, lotnicy w pałacu, dość dużo. W sumie było kilka punktów, „sztrajfy” [posterunek drogowy – W.K.] niemieckie były wokół Wilanowa. Naszym zadaniem było zdobyć to wszystko, żeby potem koledzy w tej Kępie Latoszkowej oddalonej od Wilanowa dwa, trzy kilometry, mogli spokojnie załatwić robotę.

3. Kępa Latoszkowa i Wilanów na mapie z 1931 r.

W tej część akcji miało uczestniczyć 96 żołnierzy podziemia pod dowództwem pchor. Władysława Cieplaka „Giewonta”, który na przygotowanie planu uderzenia miał zaledwie cztery dni. Mimo tak krótkiego czasu jego podkomendni we współpracy z wilanowskimi konspiratorami zdołali przeprowadzić rozpoznanie. Na podstawie zebranego materiału „Giewont” sporządził szczegółowy plan uderzenia. Miejscem koncentracji przed akcją był cmentarz wilanowski. Poszczególne grupy docierały tam różnymi środkami transportu między godz. 20.00 a 21.00. Stawił się także patrol sanitarny z dr. Zygmuntem Kujawskim „Bromem” na czele. Na miejscu Cieplak przyjmował meldunki od dowódców sekcji oraz przekazywał ostatnie wskazówki.

Akcja rozpoczęła się około godz. 22.00. Pierwsi z cmentarza wyruszyli żołnierze pod dowództwem pchor. Jana Kopałki „Antka z Woli”, których zadaniem było opanowanie koszar lotników niemieckich znajdujących się w kordegardzie pałacu wilanowskiego. Szykująca się do ataku grupa została niespodziewanie ostrzelana z pistoletu maszynowego oraz dwóch karabinów. W relacji Jana Wiśniewskiego „Strzegonia” czytamy: Gdy byliśmy już niedaleko bramy, teren został oświetlony racą oświetlającą przez Niemców, a następnie ostrzelano nas. Zaskoczyło to nas, gdyż nie doszliśmy jeszcze do fosy biegnącej wzdłuż muru. (…) Rzuciłem filipinkę w kierunku wartownika, który po wybuchu przypuszczalnie uciekł. Po rzuceniu kilku jeszcze granatów żołnierze wdarli się do środka. Budynek był jednak pusty. Jak się później okazało, kilku lotników było w tym czasie poza koszarami, a dwóch, którzy znajdowali się w środku obiektu, zdołało zbiec.

4. Pchor. Władysław Cieplak "Giewont"

Zaraz po pierwszej grupie do działania ruszyli ludzie Andrzeja Romockiego „Andrzeja Morro”, którzy mieli zlikwidować posterunek drogowy, tzw. streifę, na szosie powsińskiej. Także tutaj odpadł moment zaskoczenia. Dość długo trwała wymiana strzałów z żandarmami. Biorący udział w uderzeniu Stanisław Jastrzębski „Kopeć” wspominał: Ta przedłużająca się strzelanina nie dawała żadnych rezultatów, a na domiar złego dwóch naszych kolegów zostało rannych. Wówczas „Andrzej Morro” wysłał dwóch ludzi, którzy obeszli pozycje nieprzyjacielskie od tyłu i rzucili w kierunku żandarmów butelki zapalające. Efekt był natychmiastowy.

Przy zdobywaniu posterunku żandarmerii i policji granatowej scenariusz wyglądał dość podobnie. Atakujący zostali ostrzelani przez zaalarmowanych funkcjonariuszy. O ile siedzibę policji dość szybko opanowano, terroryzując „granatowych”, o tyle walka z ulokowanymi po sąsiedzku żandarmami była o wiele trudniejsza. Jednak ogień grupy Eugeniusza Koechera „Kołczana”, wsparty granatami, dał w końcu oczekiwany efekt. Dowódca w meldunku zanotował: Wewnątrz wszystko zdemolowane, prycze się palą, jest pełno dymu, widzę rozrzucone hełmy, mundury i trupy żandarmów jako bezkształtną masę.

5. Komunikat Kierownictwa Walki Podziemnej w "Biuletynie Informacyjnym" z 7 października 1943 r.

Podczas gdy „Zośka” walczyła w Wilanowie, żołnierze z oddziału „Osjan” i ludzie „Poli” wykonywali wyroki w Kępie Latoszkowej. W tej części akcji brało udział około 50 żołnierzy podzielonych na sześć kilkuosobowych grup, które miały za zadanie likwidację wskazanych osób oraz podpalenie zabudowań. Reszta żołnierzy została wyznaczona do ubezpieczania dróg. Jedną z sekcji likwidacyjnych dowodził pchor. Kazimierz Sheyball „Antek”. Przyszło mu wykonać wyrok na volksdeutschce Emmie Krahn, która przyczyniła się do aresztowania żołnierzy „Baszty”. W spisanych po wojnie wspomnieniach wskazywał: Po sprawdzeniu tożsamości kobiety odczytałem jej wyrok. „Boże, powiedziała po polsku, teraz to ja żałuję!”. Padło kilka strzałów: wyrok został wykonany. Weszliśmy do chałupy, pozsuwaliśmy meble na środek i polaliśmy je benzyną. Następnie z zewnątrz przez okno wrzuciliśmy paczkę termitu. Chałupa natychmiast stanęła w płomieniach. Po wystrzelaniu żywego inwentarza podpaliliśmy oborę i stodołę.

Według sprawozdania żandarmerii zlikwidowano pięcioro volksdeutschów: Karla Borau, Augusta Borau, Ritę Borau, Emmę Krahn, Paulinę Jobs oraz dowódcę miejscowej formacji policji pomocniczej Sonderdienst, Fryderyka Borau. Oprócz tego wykonano wyrok na czterech Polakach, którzy uczestniczyli w wyłapywaniu żołnierzy podziemia.

6. Tablica poświęcona akcji na ścianie budynku przy ul. Stanisława Kostki Potockiego 27 w Wilanowie

Przywołując akcję Wilanów, należy zwrócić uwagę na jej oddźwięk propagandowy. Polska ludność otrzymała kolejny dowód na to, jaką siłą dysponuje AK, a członkowie niemieckiej listy narodowościowej dosadne ostrzeżenie przed działaniem na szkodę narodu polskiego. Znalazło to potwierdzenie w jednym z raportów dr. Ludwiga Fischera, w którym czytamy: Uczucie zagrożenia ogarnęło przede wszystkim część osiedli Volksdeutschów. Zrozumiałe jest to, gdyż w okresie sprawozdawczym wielokrotnie urządzano napady na osiedla Volksdeutschów, z których należy zwłaszcza wymienić napad na wieś Volksdeutschów Kępa w gminie Wilanów, podczas którego dość duża banda zamordowała kilku Volksdeutschów z politycznych powodów.

Trzeba przyznać, że akcja nie była zbyt mile wspominana również przez stronę polską. Po pierwsze, wynikało to z dużych strat własnych: pięciu zabitych oraz siedmiu rannych żołnierzy. Dodatkowo trudno było harcerzom zaakceptować fakt, że jej głównym celem był odwet na niemieckiej ludności. Jak wspominała matka braci Romockich Jadwiga: „Wilanów” wywarł wielkie wrażenie na chłopcach. Jasiek Romocki nie mógł się zupełnie uspokoić. Wciąż „wałkowano” akcję, szukano błędów. (…) Gdy zarzucano Andrzejowi, że unika akcji, mówił: „Kto przeżył Wilanów, ten nie rwie się do akcji”.

7. Tablica poświęcona akcji na ścianie budynku przy ul. Stanisława Kostki Potockiego 27 w Wilanowie

_________________________________________________

Źródła ilustracji:
1 - Narodowe Archiwum Cyfrowe, Wydawnictwo Prasowe Kraków-Warszawa, sygn. 2-8943, https://audiovis.nac.gov.pl, dostęp: 25.09.2019.
2 - Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2495049, dostęp: 25.09.2019
3 - Biblioteka Narodowa, sygn. ZZK S-1 810 A, https://polona.pl, dostęp: 25.09.2019.
4 - Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2821071, dostęp: 25.09.2019.
5 - Biblioteka Jagiellońska, sygn. 414401 V,  https://polona.pl, dostęp: 25.09.2019.
6, 7 - Fot. Wojciech Königsberg

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sportowe rekordy cichociemnego mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta"

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

80. rocznica śmierci cichociemnego płk. Jana Piwnika "Ponurego"