Ostatnie chwile "Leutmana" - Likwidacja Wilhelma Baumgartena

1. Dwór w Dalewicach w 1953 r.

W większych miastach okupowanej Polski synonim słowa „terror” stanowiło gestapo. Na prowincji podobną rolę pełnili żandarmi, wchodzący w skład policji porządkowej (Ordnungspolizei). W wielu przypadkach przedstawiciele tej właśnie formacji odpowiedzialni byli za rabunki, pacyfikacje oraz mordy na ludności cywilnej. 6 grudnia 1944 r. w miejscowości Kąty koło Dalewic, w ówczesnym powiecie miechowskim, grupa akowców pod dowództwem ppor. Zygmunta Kaweckiego „Marsa” zlikwidowała jednego z najokrutniejszych żandarmów Oberleutnanta der Polizei (porucznika policji) Wilhelma vel Wilhelma Teodora vel Eduarda (Edwarda) Baumgartena1.

Baumgarten podczas służby policyjnej na terenie okupowanej Polski kilkukrotnie zmieniał miejsce pracy. Był m.in.: dowódcą posterunku żandarmerii w Wolbromiu oraz zastępcą komendanta żandarmerii na powiat Miechów. Przez pewien czas dowodził także utworzonym w powiecie miechowskim pościgowym oddziałem policji tzw. Jagdkommando. Latem 1944 r. objął dowództwo punktu oporu, tzw. Stützpunktu, zorganizowanego w dworze rodziny Starostów w Dalewicach. Na każdym stanowisku dopuszczał się zbrodni na ludności cywilnej oraz członkach organizacji podziemnych. W Wolbromiu odpowiedzialny był m.in. za mordy na Polakach, Żydach i Cyganach. Jako zastępca komendanta żandarmerii w Miechowie w czerwcu i lipcu 1943 r. brał udział w pacyfikacji Nasiechowic oraz okolicznych miejscowości, w wyniku czego śmierć poniosło blisko 100 osób.

 

2. Ppor. Zygmunt Kawecki "Mars"

W literaturze przedmiotu dość często występuje informacja, że przysłowiowym gwoździem do trumny Baumgartena było zastrzelenie 4 listopada 1944 r. w okolicach miejscowości Pieczonogi siedmiu partyzantów oraz łączniczki z Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała”. Jak pisał późniejszy dowódca likwidacji Baumgartena Zygmunt Kawecki „Mars”:  7-iu partyzantów i sanitariuszka idąca z Bolowca bez broni na leczenie natknęła się na patrol żandarmerii niemieckiej ze Stützpunktu w Dalewicach pod dowództwem mjr. Baumgartena, jadący na furmankach. Żandarmi nie zatrzymując tych ludzi, idących w ubraniach cywilnych, i nie żądając wyjaśnień, otworzyli ogień z broni maszynowej, zabijając na miejscu wszystkie 8 osób. Stało się to pod wsią Pieczonogi. Jednak jak ustalił badacz tematu Zbigniew Pałetko, w tym czasie Baumgarten przebywał na urlopie, a żandarmami podczas mordu w Pieczonogach dowodził jego zastępca o nazwisku Kindler.

Zbrodnia w Pieczonogach wstrząsnęła całym baonem. Dowództwo jednostki zdecydowało, że to Baumgarten odpowie głową za śmierć partyzantów. Zadanie zostało powierzone ppor. Zygmuntowi Kaweckiemu „Marsowi”. Początkowo planowano zbrojne uderzenie na Stützpunkt i likwidację całej załogi, w tym komendanta. Jednak dość szybko zrezygnowano z podejmowania niepotrzebnego ryzyka. Powody odstąpienia od pomysłu wyjaśnia zastępca dowódcy batalionu mjr. Jana Pańczakiewicza „Skały”, cichociemny kpt. Ryszard Nuszkiewicz „Powolny”: Plan ten miał jednak słabe strony. Zbrodniarz był podwójnie ubezpieczony. Niezależnie bowiem od liczącej 150 ludzi załogi w Dalewicach i sąsiednim Niegardowie kwaterował we dworze, w którym przezornie pozwolił mieszkać około 20 Polakom, ryzykującym jak on życiem w razie partyzanckiego napadu. Kawecki po zmianie koncepcji opracował plan akcji zakładający „zdjęcie” Niemca poza terenem strażnicy. W skład grupy, która miała wykonać zadanie, oprócz „Marsa” weszło 9 żołnierzy uzbrojonych w 1 erkaem, 5 pistoletów maszynowych, 3 karabiny, kilka pistoletów oraz 10 granatów.


3. Cichociemny kpt. Ryszard Nuszkiewicz „Powolny”

Wieczorem 4 grudnia 1944 r. w miejscu kwaterowania baonu „Skała” we Wrocimowicach ogłoszono pogotowie marszowe. „Mars” nakazał żołnierzom pobrać suchy prowiant oraz zdać do magazynu zbędne oporządzenie. W nocy grupa wyznaczona do wykonania zadania wyruszyła z obozu w kierunku miejscowości Kąty. Po przybyciu na miejsce zajęła jeden z domów wskazanych przez łącznika z lokalnych struktur AK. Trzeba przyznać, że noc upłynęła w dość ponurej atmosferze. Władysław Dudek „Lenard” w spisywanym podczas wojny pamiętniku zanotował: Stukamy do drzwi i okien. Po chwili drzwi się otwierają i ukazuje się w nich stara kobieta z gromnicą. Na jej twarzy widać przestrach. Podejrzewa widocznie, że przyszli bandyci. Każemy sobie pokazać mieszkanie i wypytujemy o ilość domowników. Starowina płaczliwym głosem opowiada, że właśnie wczoraj umarł mąż i prowadzi nas do izby, w której na prostym katafalku leżą zwłoki zmarłego.

Oddział spędził na kwaterze także kolejną noc. Po zmroku „Mars” wysyłał patrole, które sprawdzały, czy w wiosce nie pojawili się żandarmi. Dopiero po południu 6 grudnia przybył łącznik z informacją, że kilkanaście domów od nich przebywa Baumgarten z kilkoma ludźmi. Nie było chwili do stracenia. Kawecki zarządził natychmiastowy wymarsz. Za dowódcą podążyli: kpr. pchor. Kazimierz Lorys „Zawała”, kpr. pchor. Stanisław Maćkowski „Żnin” oraz kpr. pchor. „Lenard”. Pozostała szóstka partyzantów miała osłaniać odskok grupy likwidacyjnej. Żołnierze narzucili na mundury cywilne kurtki i udali się we wskazanym kierunku. Po drodze spotkani chłopi ostrzegali ich przed Niemcami, którzy zjawili się w wiosce.

4. Mapa miejsca akcji


Czwórka akowców skrycie zbliżyła się do gospodarstwa, gdzie miał się znajdować Baumgarten. Maćkowski relacjonował: Czołgając, podpełzliśmy pod zabudowania ostatniego gospodarstwa. Z odległości około 20 kroków mignęła nam na podwórzu sylwetka w mundurze. „Mars” zawołał: „Automaty naprzód!”. „Zawała”, „Lenart” i ja skoczyliśmy do zagrody od strony pola. „Zawała” pierwszy wypuścił serię do najbliższego Niemca. Wróg runął jak długi na ziemię. „Zawała” biegł dalej w podwórze, „Lenard” strzelał równocześnie do drugiego Niemca, który uciekał do stodoły. W tym momencie bardzo wysoki hitlerowiec wybiegł z mieszkania. „Zawała” od razu stwierdził, że to Baumgarten. Skierował Stena w jego stronę, przerażony „Leutman” wypuścił pistolet z ręki, widać terroryzował nim kobiety i mieszkańców domu. „Zawała” serią ze Stena położył oprawcę trupem.

Oprócz Baumgartena zastrzelono dwóch Niemców. Jeden żandarm lub własowiec, który najprawdopodobniej był Ukraińcem, mimo że dostał się pod akowskie kule, zbiegł i po dotarciu do Dalewic poinformował o wydarzeniach w Kątach. Po stronie polskiej poważną ranę uda odniósł Lorys. Lżejszy postrzał w ucho otrzymał również Maćkowski. Niestety przypadkową ofiarą strzelaniny był właściciel domu Ludwik Łokas.

27 grudnia w „Biuletynie Informacyjnym” ukazał się tekst, w którym informowano: We wsi Dalenice (sic!), w miechowskim, zlikwidowano kapitana żandarmerii niemieckiej, Baumgartena, znanego sadystę, szczególnie pastwiącego się nad kobietami i dziećmi. Zbrodniarz właśnie w dniu śmierci otrzymał nominację na majora za wybitne zasługi.


5. Mogiła partyzancka na cmentarzu Rakowickim w Krakowie
 

WSPÓŁCZESNE ŚLADY:
Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie w pasie 69 znajduje się mogiła partyzancka z pomnikiem poświęconym żołnierzom organizacji podziemnych poległym w walce z niemieckim okupantem na terenie ziemi krakowskiej. W mogile pochowanych zostało 39 partyzantów, w tym 25 z baonu partyzanckiego „Skała”. Oprócz napisów dotyczących stoczonych bitew na pomniku wyryte są pseudonimy oraz nazwiska pochowanych tam osób.


Przypisy:
1 - Według materiałów zgromadzonych przez Niemiecki Związek Ludowy Opieki nad Grobami
Wojennymi nazywał się Wilhelm Baumgarten i urodził się 13 września 1898 r. w Küstrin (obecnie
Kostrzyn nad Odrą). Zob. Wilhelm Baumgarten, www.volksbund.de, dostęp: 11.02.2017.
W książce poświęconej likwidacji Baumgartena, której autor oparł się na dokumentacji Instytutu
Pamięci Narodowej, Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
w Krakowie oraz wspomnieniach Anny Starosty, współwłaścicielki majątku w Dalewicach,
nazywał się Wilhelm Teodor Baumgarten i pochodził z Hamburga. Zob. Z. Pałetko,
Likwidacja Baumgartena. Studium, Radziemice 2002, s. 35, 53. Natomiast według zeznań kilkudziesięciu świadków zbrodni, jakich dopuścił się Baumgarten na ludności żydowskiej na terenie
Wolbromia i Miechowa, spisanych zaraz po wojnie, a przechowywanych w Instytucie Yad
Vashem w Jerozolimie, nosił imię Eduard (Edward). Zob. Testimonies against First Lieutenant
Eduard Baumgarten, Gendarmerie commander and supervisor over the deportation and extermination
of the Jews of Miechow and Wolbrom
, www.yadvashem.org, dostęp: 11.07.2017. Także
w książce wspomnieniowej Willi Sternera, urodzonego w 1919 r. w Wolbromiu, autor podaje
imię Eduard przy Baumgartenie. Sterner przez jakiś czas wraz z braćmi wykonywał prace
malarskie w mieszkaniu Baumgartena w Wolbromiu na jego osobiste zlecenie. Zob. W. Sterner,
The Shadows Behind Me, Toronto 2010, s. 32–34. Możliwe, że nazywał się Wilhelm Eduard
Baumgarten i po prostu używał drugiego imienia.


______________________________
 
Źródła zdjęć:
1, 2 - Domena publiczna, za: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2021.
3 - Fot. NN, Za: Ryszard Nuszkiewicz, Uparci, Warszawa 1983.
4 - Zbiory autora.
5 - Fot. Krzysztof Chaba.
 

  

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Likwidacja Mieczysława Darmaszka - jedyna egzekucja wykonana przez oddział kobiecy

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

Za Michniów. Akcja odwetowa pod Suchedniowem