75. rocznica akcji kolejowej w Wąsoszu
1. Cichociemni por. Jan Piwnik "Ponury" oraz ppor. Waldemar Szwiec "Robot" przed frontem II Zgrupowania |
Oprócz w pełni udanych akcji zaopatrzeniowych, można wyróżnić także takie, których efekt był inny niż planowano. Zdarzało się bowiem, że akcja dozbrojeniowa kończyła się zdobyciem pożywienia, lub odwrotnie, starając się o prowiant, zdobywano broń. Dobry przykład stanowi akcja wykonana w nocy z 19 na 20 sierpnia 1943 r. w Wąsoszu przez Zgrupowanie Partyzanckie cichociemnego ppor. Waldemara Szwieca „Robota” oraz żołnierzy Kedywu Obwodu AK Końskie.
Po usamodzielnieniu w sierpniu 1943 r. Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury” Szwiec przybył na ziemię konecką. Cichociemny dobrze znał specyfikę terenu z wcześniejszej służby w Związku Odwetu. Do tego dochodziła jego niespokojna natura i potrzeba ciągłej aktywności. Teren, na którym miał działać, posiadał mocno rozwinięte struktury konspiracyjne, co wiązało się z nasiloną akcją ze strony okupanta. Miesiąc wcześniej gestapo wkroczyło do jednej ze skrytek Kedywu obwodowego w Końskich, przez co szereg osób musiało szukać schronienia w lesie.
2. Wąsosz na mapie Konecczyzny z 1938 r. |
Plan akcji zakładał opanowanie stacji i zatrzymanie pociągu za pomocą opuszczenia semafora, a następnie opróżnienie wagonów. Zdobytą amunicję i broń zamierzano ukryć w specjalnie przygotowanych bunkrach w okolicznych lasach. Oprócz Zgrupowania „Robota”, w sile około 40 żołnierzy, oraz oddziału „Allana” w akcji miało wziąć udział kilku akowców z Końskich. Jak można przeczytać we wspomnieniach jednego z podkomendnych Jencza, Tadeusza Chmielowskiego „Bartka”: Jeszcze przed południem 19 sierpnia 1943 roku spotkaliśmy się ze Zgrupowaniem „Robota” – Waldemara Szwieca, w rzadkim zagajniku, na północny wschód od leśniczówki Kamienny Krzyż. (…) Wiedzieliśmy – jeszcze przed dołączeniem do „Robota” – o planie napadu na pociąg towarowy pod Wąsoszą. Poinformowani byli o tym również żołnierze aktywnie działający w konspiracji na terenie Końskich.
3. Żołnierze II Zgrupowania |
Niestety wieczorem, kiedy już niemal wszystko było gotowe, do „Robota” dotarła informacja, że zamiast pociągu z amunicją będzie jechał skład towarowy z nieznanym materiałem. Mimo wszystko postanowił wykonać zadanie. Około godz. 22.30 żołnierze opanowali stację i w ciszy oczekiwali na zapowiedziany skład. Kilka minut przez północą dowódca wydał rozkaz bojowego pogotowia. Stanisław Wolff „Staszek” w swym dzienniku zanotował: Z oddali dobiega już turkot zbliżającego się pociągu. Mimo woli spoglądamy na semafor. Zamknięty? – Kryjemy się na swych stanowiskach, aby nie dostrzegła nas obsługa pociągu. A tymczasem lokomotywa sapiąc – zatrzymuje się przed semaforem. Przez chwilę panuje spokój, a potem pada rozkaz: „Obsługa lokomotywy i wagonu służbowego wysiadać”. Jakieś trzy osoby wyłażą z parowozu.
Była to polska obsługa pociągu. Od nich partyzanci dowiedzieli się, że w pierwszych wagonach znajduje się zboże, a w pozostałych sprzęt telefoniczny oraz bele słomy. „Robot” wydał rozkaz otwarcia wagonów. Kiedy żołnierze zbliżyli się do pierwszych drzwi, z drugiego końca pociągu padły strzały. To niemiecka ochrona starała się bronić zawartości. Jednak ogień partyzancki szybko przywołał ich do porządku, inspirując jednocześnie do pośpiesznej ucieczki. Okazało się, że w wagonach znajdowały się bele materiału, ubrania, polowy sprzęt telefoniczny, papierosy oraz różnego rodzaju wyroby tekstylne.
4. Kpt. Stanisław Janiszewski "Dewajtis", były żołnierz Obwodu AK Końskie oraz II Zgrupowania, w 2007 r. w pobliżu miejsca akcji |
Inaczej przebieg wydarzeń przedstawia w swych wspomnieniach „Bartek”: Nie wszyscy żołnierze „Allana” mieli za sobą dłuższą przeszłość dywersyjną i nie wszyscy byli już dostatecznie ostrzelani. Mimo iż wagony towarowe, które zatrzymały się przed nami, były zamknięte i nic nie wskazywało na obecność w nich konwojentów, leżący obok mnie „Waluś” [Zdzisław Błaszczyk – W.K.] puścił serię ze Stena, która odbiła się od stalowej ramy podwozia, poszła rykoszetem nad nami, sprawiając wrażenie ostrzału zza toru. Wywołało to gwałtowny ogień naszego plutonu do nieistniejącego celu. Dopiero „Wacek” [pchor. Kazimierz Chojniarz – W.K.] wezwał do przerwania ognia i wyjaśniło się w czym sprawa.
Po opróżnieniu pociągu partyzanci podpalili wagony zawierające słomę oraz zboże i ładując zdobycz na podwody, wycofali się w ustalonym kierunku. Po drodze mało nie wpadli na straż pożarną jadącą do płonącego pociągu. Więcej problemów mieliby, gdyby stanęli oko w oko z niemiecką odsieczą zmierzającą w stronę miejsca akcji. Jednak w obu przypadkach udało się uniknąć spotkania.
Rankiem okazało się, że akcja zbiegła się z niemieckimi aresztowaniami w Końskich, w wyniku których zatrzymanych zostało 275 osób podejrzewanych o działalność konspiracyjną. W jednym z meldunków „Robot” relacjonował „Ponuremu”: Brak reakcji niemców (sic!) na naszą robotę na Wąsoszy (napad na pociąg), która odbyła się tejże nocy, tłumaczę sobie tem (sic!), że niemcy sądzili, że jest to robota odciągająca. Z dużym zdenerwowaniem wchodzili do miasta, sądząc, że co drugi Polak jest uzbrojony. Meldunek o koncentracji żandarmerii nie dogonił mnie. Gdyby mnie doszedł, może bym wykonał jakiś manewr odciągający na przedmieściach miasta. Robota na Wąsoszy była przypadkowym wstępem do przekonania niemców, że dywersja jest poza miastem.. Jak się wkrótce okazało, był to dopiero początek działalności bojowej Zgrupowania „Robota” na Konecczyźnie.
6. Tablica na głazie |
______________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.
Źródła ilustracji:
1, 3 - BIP KG AK.
2 - Zbiory Szczepana Mroza.
4, 5, 6 - Fot. Wojciech Königsberg.
Komentarze
Prześlij komentarz