Rozbicie więzienia w Lidzie

1. Żołnierze II batalionu 77 Pułku Piechoty AK, kpr. Tadeusz Bieńkowicz "Rączy" stoi drugi od prawej

Jeżeli akcja odbicia więźniów była odpowiednio przygotowana, sukces można było osiągnąć po cichu, przy minimalnym nakładzie osobowym. W historii nowogródzkiej AK złotymi zgłoskami zapisało się rozbicie w nocy z 17 na 18 stycznia 1944 r. więzienia w Lidzie. Akcję przeprowadziło zaledwie 11 ludzi pod dowództwem ppor. Zenona Batorowicza „Zdzisława”. Sukces był o tyle spektakularny, że w tym czasie w mieście przebywało ponad 10 tysięcy żołnierzy i policjantów niemieckich.

Jesienią 1943 r. Niemcy aresztowali kilkudziesięciu członków podziemia na terenie Lidy i okolic. W sumie za kraty trafiło ponad 70 osób. Dowództwo Okręgu AK Nowogródek planowało ich uwolnienie. Początkowo starano się wykupić część uwięzionych, niestety bez powodzenia. Zdecydowano się zatem na akcję dywersyjną. Pierwsze próby podjęto już w 1943 r., jednak oddział wyznaczony do realizacji zadania dwukrotnie był odwoływany.

2. Panorama Lidy
 
Wkrótce dowództwo okręgu doszło do wniosku, że akcja dywersyjna w mieście z tak dużym garnizonem powinna zostać oparta na podstępie. Jak pisał szef sztabu okręgu, cichociemny kpt. Stanisław Sędziak „Warta”: Potrzeba było do niej 10 ludzi w mundurach niemieckiej żandarmerii. Reszta była już przygotowana. Klucze od cel i bramy więziennej były u nas wkrótce po przywiezieniu aresztowanych do więzienia. Tok służby w więzieniu, sposób alarmowania SD i w ogóle całe rozpoznanie zostało dokładnie przeprowadzone. Była to zasługa pracującego w więzieniu policjanta „Róży” – Stanisława Królika [Królaka – W.K.], który stale nam meldował o tym, co się dzieje z uwięzionymi.

Termin kolejnej próby wyznaczono na noc z 17 na 18 stycznia 1944 r. Dowódcą akcji został ppor. Zenon Batorowicz „Zdzisław”, adiutant komendanta okręgu ppłk. Jana Szulca vel Janusza Prawdzica-Szlaskiego „Borsuka”. Podlegało mu dziesięciu żołnierzy, w tym trzech z konspiracji lidzkiej, a siedmiu, pod dowództwem sierż. Alfreda Fryesa „Bza”, z II batalionu 77 Pułku Piechoty AK por. Jana Borysewicza „Krysi”. Niestety Niemcy, zapewne przeczuwając pismo nosem, wycofali polskich strażników, wprowadzając na ich miejsce Białorusinów i Ukraińców. Na szczęście udało się pozyskać do współpracy jednego z Białorusinów o nazwisku Krućko, który zgodził się pomóc podczas akcji. Poprosił jedynie, aby organizacja zapewniła bezpieczeństwo jego rodzinie.

3. Sierż. Alfred Fryes "Bez", zdjęcie powojenne

Plan akcji zakładał, że wieczorem do więzienia zostanie dostarczona wódka oraz piwo doprawione środkiem nasennym, jako łapówka za przekazanie paczki jednemu z więźniów. Liczono, że strażnicy szybko uporają się z procentowym prezentem, zapadając w błogi sen. Grupa uderzeniowa, przebrana w mundury żandarmerii niemieckiej oraz policji białoruskiej, miała podejść około godz. 23.00 pod bramę więzienną. Zadaniem Krućki było wpuszczenie ich do środka. Następnie za pomocą dorobionych kluczy mieli uwolnić więźniów zgodnie z wcześniej przygotowaną listą. Planowano ponadto zlikwidować Surokina, zastępcę komendanta więzienia, znanego ze szczególnego sadyzmu wobec więźniów.

Na miejscu okazało się, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Białorusin wpuścił ich wprawdzie na teren więzienia, jednak po działaniu środka nasennego nie było śladu, cała załoga znajdowała się na nogach. Mimo wszystko akowcom udało się sterroryzować i rozbroić wszystkich strażników. Kilku żołnierzy zajęło się uwalnianiem więźniów, reszta rewidowała zatrzymanych. Jeden z nich, Tadeusz Bieńkowicz „Rączy”, relacjonował: Naraz dokumenty te, które miał ten strażnik, patrzymy nazwisko Surokin, to ma wyrok śmierci od nas z organizacji za tortury, jakie stosował podczas śledztwa na więźniach. Po prostu zdzierał z więźniów skórę. Więc wyrok miał być wykonany, ale wyrok nie przez rozstrzelanie, żeby alarmu nie zrobić, więc musiał być zasztyletowany. Kolega nakłada [bagnet – W.K.], związaliśmy mu [ręce – W.K.], zakneblowaliśmy mu usta i przebity zostaje bagnetem. I tak jego zostawiliśmy przebitego.

4. Płk Tadeusz Bieńkowicz "Rączy" w 2017 r. (W 2018 r. otrzymał awans generalski)

Uwolniono około 70 osób. Cel, w których siedzieli kryminaliści, nie otwierano. Więźniowie zostali ustawieni w kolumnę i 10 minut po północy, pod obstawą akowców w niemieckich mundurach, cała grupa opuściła więzienie. Za miastem, po kilku godzinach spóźnienia, uwolnionych przejął pluton z IV batalionu 77 Pułku Piechoty AK dowodzonego przez ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnera”. Część osób wstąpiła do partyzantki, reszta została rozdzielona po konspiracyjnych kwaterach.

Uderzenie było prawdziwym szokiem dla Niemców. Jeden z mieszkańców Lidy Kazimierz Czaplo zanotował: Niemcy oszaleli z wściekłości i wstydu. Więzienie znajdowało się w środku miasta. (…) i wśród mrowia wojska otworzono więzienie i bez wystrzału wyprowadzono ogromną grupę więźniów przy proporcji sił 11 do 10 tysięcy! Polacy chodzili dumni, stłamszony duch społeczeństwa polskiego ożył. Uwierzyli, że jednak można [walczyć], nawet porywając się z motyką na słońce.

5. Strona z "Biuletynu Informacyjnego" z 10 lutego 1944 r. z informacją o akcji w Lidzie

Za brawurowo przeprowadzoną akcję posypały się zaszczyty. Ordery Wojenne Virtuti Militari V klasy oraz awanse otrzymali Fryes i Bieńkowicz. Reszta uczestników została odznaczona Krzyżami Walecznych i nagrodzona awansami. 9 lutego 1944 r. gen. Tadeusz Komorowski „Bór” w depeszy do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie, zawyżając liczbę uwolnionych osób, pisał: Oddziały partyzanckie 77 pp AK, w ramach swej działalności, wykonały ostatnio kilka zasługujących na wymienienie akcji. W nocy z 17/18. I. rozbito więzienie w Lidzie i uwolniono 170 więźniów politycznych, w tym znaczną ilość żołnierzy Armii Krajowej, których bezpiecznie wywieziono poza miasto. Niemców ze straży więziennej rozbrojono i częściowo wybito. Strat własnych nie było. Garnizon niemiecki w Lidzie liczy 10.000 żołnierzy, a całe miasto jest od zmroku gęsto patrolowane.

WSPÓŁCZESNE ŚLADY:
Na pl. Konfederacji w Warszawie stoi pomnik poświęcony 77 Pułkowi Piechoty AK, na którym widnieją słowa: ŻOŁNIERZOM/ 77 PUŁKU PIECHOTY/ WOJSKA POLSKIEGO/ I/ 77 PUŁKU PIECHOTY/ OKRĘGU NOWOGRÓDZKIEGO/ ARMII KRAJOWEJ/ ORAZ/ MIESZKAŃCOM/ ZIEMI LIDZKIEJ/ POLEGŁYM I ZAMORDOWANYM/ PRZEZ OKUPANTÓW/ W LATACH 1939–1945/ W HOŁDZIE I KU PAMIĘCI/ NASTĘPNYCH POKOLEŃ/ POLAKÓW/ – RODACY.

6. Pomnik na pl. Konfederacji w Warszawie

__________________________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.

Źródła ilustracji:
1 - Zbiory Tadeusza Bieńkowicza, za: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.
2 - Narodowe Archiwum Cyfrowe, Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, sygn. 1-U-3375, https://audiovis.nac.gov.pl, dostęp: 15.01.2019.
3 - Fot. NN, kolekcja Cezarego Chlebowskiego, zbiory Ośrodka KARTA, sygn. OK_1124_0001_325, www.foto.karta.org.pl, dostęp: 15.01.2019.
4 - Fot. Stanisław Dudek.
5 - Biblioteka Jagiellońska, sygn. 414401 V, https://polona.pl, dostęp: 15.01.2019.
6 - Fot. Wojciech Königsberg.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sportowe rekordy cichociemnego mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta"

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

80. rocznica śmierci cichociemnego płk. Jana Piwnika "Ponurego"