Pierwsza akcja kolejowa Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury"

1. Pociąg towarowy wykolejony koło stacji kolejowej Łączna w nocy z 2 na 3 lipca 1943 r.

Lipiec 1943 roku można uznać za właściwy początek bojowej działalności Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej „Ponury”. O ile wcześniejszy okres poświęcony był przede wszystkim sprawom organizacyjnym, to w lipcu można było już przejść do działań wymierzonych w niemieckie struktury okupacyjne. W przeciągu tego miesiąca liczba podporządkowanych cichociemnemu por. Janowi Piwnikowi „Ponuremu” partyzantów wzrosła do około 300. Miał więc do swej dyspozycji poważną siłę, z którą musiały się liczyć władze Dystryktu Radom. Siłę, którą mógł wykorzystać zarówno do działań dywersyjnych, jak i do prowadzenia otwartej wojny partyzanckiej.

Pierwszą poważną akcją, którą można uznać za chrzest bojowy Zgrupowań jako całości, były przeprowadzone w nocy z 2 na 3 lipca 1943 r. uderzenia na 2 pociągi pospieszne. Uderzono wtedy na pociąg relacji Warszawa – Kraków w rejonie bloku kolejowego Jędrów koło Suchedniowa, gdzie akcją dowodził cichociemny ppor. Waldemar Szwiec „Robot” oraz na pociąg relacji Kraków – Warszawa koło stacji kolejowej Łączna, gdzie dowodził cichociemny ppor. Rafał Niedzielski „Mocny”.

2. Cichociemny por. Jan Piwnik "Ponury" oraz cichociemny ppor. Waldemar Szwiec "Robot" przed frontem II Zgrupowania

Na odprawie, która odbyła się przed akcją ustalono podział zadań dla poszczególnych oddziałów. Z „Robotem” na akcję poszły oddziały chor. Tomasza Wagi „Szorta” i ppor. Władysława Czerwonki „Czerwonego Jurka”. Natomiast z „Mocnym” grupy por. Euzebiusza Domoradzkiego „Grota” i Władysława Wasilewskiego „Oseta” oraz ludzie z ochrony radiostacji, a także dowódca I Zgrupowania cichociemny por. Eugeniusz Kaszyński „Nurt” i „Ponury”, którzy nadzorowali całość akcji.

Początkowo wszyscy partyzanci szli razem, ale w połowie drogi rozdzielili się na dwie części i podążyli w ustalone miejsca. Plan zakładał, że obydwa pociągi zostaną zatrzymane za pomocą semafora, a następnie opanowane przez partyzantów. Pierwszy akcję rozpoczął „Robot”. Pociąg jadący z Warszawy został zatrzymany pod semaforem. Unieruchomiono lokomotywę poprzez wypuszczenie z niej pary. Bosman „Katylina” (Z. Peliksze) nakazał pasażerom opuszczenie wagonów. Jednak Niemcy nie chcieli się poddać i otworzyli ogień. Partyzanci nie pozostali im dłużni i doszło do ostrej strzelaniny. Nie udało się wysadzić drzwi do wagonu pocztowego. Jednak zmasowana kanonada skierowana na niemieckie wagony przyniosła wyraźny skutek, bowiem dały się słyszeć krzyki i jęki rannych Niemców. Akcje przerwał trzykrotny gwizd – sygnał do wycofania.

3. Cichociemny ppor. Rafał Niedzielski "Mocny"

Wydarzenia koło stacji Łączna przybrały nieco inny obrót. Grupa uderzeniowa nie doszła do samej stacji, tylko zatrzymała się w pewnej odległości. Natomiast kilku partyzantów opanowało stację i rozpoczęło kierowanie ruchem. Jako pierwszy zatrzymano pociąg towarowy, którego światła wygaszono. Następnie nadjechał pociąg osobowy z Krakowa, który, nie zważając na zapalone światła ani semafor, nie zatrzymywał się. Dalszy przebieg akcji wyglądał następująco: Zagdakały erkaemy, zapikały empiki i steny, a w pojedyńczych strzałach było słychać chrzęst zamków kabeków. […]. Pociąg jechał, wymykał nam się, ale nie uszedł daleko, bo wpadł na pociąg towarowy, który stał na wygaszonych światłach. Zaczęła się rzeczywista grzechotanina i huk łamiących się i wywracających wagonów, które spinając się, waliły się z dość dużego nasypu.

Obie akcje, mimo że nie zdołano zająć wagonów, można uznać za udane. Zgrupowania zdobyły pewną ilość uzbrojenia oraz amunicji. Był to także świetny sprawdzian zdolności współdziałania poszczególnych oddziałów w takich przedsięwzięciach. Niestety, poległ jeden partyzant strz. Bronisław Zackiewicz „Ignac”. Natomiast wysokość strat po drugiej stronie nie jest dokładnie znana. Według niemieckich danych było 8 zabitych i około 40 rannych. Prawdopodobnie nie jest to ostateczna liczba, zważywszy na częste pomniejszanie efektów akcji partyzanckich przez okupanta oraz na rozmiar samej akcji, w tym zderzenie pociągów.

4. „Ponury” wita przybyłego na Wykus kapelana ks. Mariana Majewskiego „Robaka”. W tle cichociemny por. Eugeniusz Kaszyński „Nurt”. Z prawej strony por. Euzebiusz Domoradzki „Grot”

Jeżeli chodzi o wysokość strat niemieckich podawaną w relacjach partyzantów, to jest ona kilkadziesiąt razy większa. Niektórzy mówili nawet o 200 zabitych! Liczba ta wydaje się raczej kilkakrotnie zawyżona. Jednak dziś nie jest możliwe ustalenie ścisłych danych. Do tego doszła 12-godzinna przerwa w ruchu kolejowym.

Należy ponadto zaznaczyć, że jedną z wymiernych korzyści akcji pod Łączną i Jędrowem był również ich aspekt psychologiczny. Z jednej strony podniesienie na duchu ludności polskiej,
a z drugiej wywołanie czynnika strachu w szeregach okupanta. „Ponury” był wyraźnie zadowolony z przebiegu akcji. Jak pisał jeden z partyzantów: Teren został oświetlony, sprawiło to nam wszystkim małego pietra, ale ja zaraz się uspokoiłem, bo zobaczyłem koło siebie uśmiechniętego, maszerującego i podpierającego się laską kmdt. „Ponurego”. „Chłopcy – powiedział – aby mi czapek i butów nie pogubić”.

____________________________________-
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, Droga "Ponurego". Rys biograficzny majora Jana Piwnika, Warszawa 2014.

Źródła ilustracji:
1 - Zbiory Szczepana Mroza.
2 - BIP KG AK.
3 - Fot. NN, kolekcja Cezarego Chlebowskiego, zbiory Ośrodka KARTA, sygn. OK_1124_0001_124, http://www.foto.karta.org.pl, dostęp: 02.07.2019.
4 - Fot. Tadeusz Rylski, ze zbiorów Krystyny Rylskiej.

  

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sportowe rekordy cichociemnego mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta"

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

80. rocznica śmierci cichociemnego płk. Jana Piwnika "Ponurego"