„Miotła” wymiata - wysadzenie pociągu pod Jaktorowem

1. Niemiecki pociąg wykolejony przez polskie podziemie

Wiosną 1944 r. oddziały Wehrmachtu dostawały ostre „lanie” od Armii Czerwonej, a front przeniósł się na polskie Kresy Wschodnie. AK realizując plan wspomagania Sowietów, w dalszym ciągu wykonywała uderzenia na niemieckie transporty wojskowe idące na Wschód. W nocy z 6 na 7 kwietnia 1944 r. 13-osobowy oddział z Batalionu „Miotła” pod dowództwem por. Witolda Przyborowskiego „Kuleszy” zdetonował ładunek wybuchowy pod pociągiem amunicyjnym w pobliżu Jaktorowa.

Zima oraz wiosna 1944 r. były okresem nasilenia akowskich akcji dywersyjno-bojowym wymierzonych w linie kolejowe wokół Warszawy. W związku z prowadzonymi działaniami na początku kwietnia dowódca tworzonego Batalionu „Miotła” kpt. Franciszek Mazurkiewicz „Niebora” wydał podkomendnym rozkaz wykonania akcji dywersyjnej na pociąg w pobliżu Jaktorowa, około 36 kilometrów od Warszawy. Na dowódcę został wyznaczony por. Witold Przyborowski „Kulesza”. Oprócz niego w uderzeniu miało uczestniczyć 10 żołnierzy wywodzących się z oddziału plut. pchor. Kazimierza Jackowskiego „Tadeusza Hawelana” oraz dwaj konspiratorzy z oddziału ppor. Henryka Gawlikowskiego „Sarmaka”.

2. Kpt. Franciszek Mazurkiewicz "Niebora"

Celem ataku miał być wojskowy pociąg towarowy na linii Warszawa – Skierniewice, około kilometra od stacji Jaktorów. Miejsce planowanej akcji było już wcześniej rozpracowane przez wywiadowców i stanowiło jeden z wariantów terenowych do realizacji tego typu zadania.

Termin uderzenia wyznaczono na noc z 6 na 7 kwietnia. 6 kwietnia około godz. 22.00 cały oddział, podzielony na mniejsze grupki, wyjechał pociągiem w kierunku Żyrardowa. Trzeba przyznać, że żołnierze mieli stalowe nerwy, zważywszy na fakt, że byli obładowani bronią, granatami oraz materiałami wybuchowymi, a jak się później okazało, tym samym składem jechały oddziały do ochrony linii kolejowych. Jeden z nich w sile 20 osób wysiadł wraz z nimi na stacji w Jaktorowie. Na szczęście Niemcy nie zwrócili uwagi na przygodnych towarzyszy drogi.

3. Jaktorów na mapie okolic Żyrardowa z 1940 r.

Po dotarciu na miejsce koncentracji, położone na łące około 300 metrów od torów, oddział został podzielony na trzy grupy i dowódca przeprowadził ostatnią odprawę. Trzech żołnierzy pod dowództwem „Kuleszy” miało się zająć założeniem ładunków wybuchowych oraz ich detonacją pod przejeżdżającym pociągiem. Trzech kolejnych, dowodzonych przez kpr. pchor. Jana Romańczyka „Łukasza Łatę”, stanowiło osłonę od strony Warszawy, a kolejna trójka, pod kierownictwem kpr. pchor. Zenona Jackowskiego „Adama Horskiego”, od strony Żyrardowa. Jeden z konspiratorów Stanisław Domin „Boruta”, znajdujący się w pewnym oddaleniu w kierunku Żyrardowa, miał za zadanie sygnalizować latarką zbliżający się pociąg. Po odprawie przystąpiono do zaminowania toru. Romańczyk relacjonował: Nadszedł trudny moment założenia min. W zupełnej ciemności wygrzebano dołki pod wewnętrzną szyną toru prowadzącego w kierunku Warszawy. Miejsce zostało tak wybrane, aby po uszkodzeniu toru wykolejony pociąg zablokował oba tory, biegnące w tym miejscu w wykopie. Miało to wydłużyć w sposób znaczny czas usuwania uszkodzeń, bo dźwig kolejowy będzie miał utrudniony dostęp.

W sumie założono trzy ładunki w niewielkich odstępach o łącznej masie około 10 kilogramów plastiku. Aby zdetonować minę w odpowiednim czasie zostały do nich podłączone przewody do zdalnego wywołania wybuchu. Dzięki temu można było przepuszczać pociągi osobowe, które tym razem nie stanowiły celu ataku. Po zaminowaniu toru zaczęło się kilkugodzinne wyczekiwanie na odpowiedni skład. W tym czasie przejechało kilka pociągów osobowych oraz towarowy z prasowaną słomą. Jeden pociąg, który mógł zostać wysadzony, także bezpiecznie odjechał, nie dostrzeżono bowiem sygnału od „Boruty”, że można „robić”. Żołnierzom nie brakowało jednak emocji. W pewnym momencie tuż przed ich stanowiskami przemaszerował patrol niemiecki i skierował się w stronę miny. Gdyby Niemcy zauważyli przewody i ładunek, dowódca był gotowy zdetonować go na pusto, aby ich tylko obezwładnić. Na szczęście patrol przeszedł na drugą stronę toru i odszedł w kierunku Jaktorowa.

4. Kpr. pchor. Jan Romańczyk "Łukasz Łata"

W końcu około 1.50 „Boruta” dał znak, że zbliża się odpowiedni pociąg. Kiedy znalazł się w miejscu założonej miny, żołnierze zdetonowali ładunki. Według Romańczyka wybuch zmiótł jeden z wagonów: Okazuje się, że mina wybuchła pod pierwszym wagonem, w którym jechała eskorta. Właściwie wtedy nic nie zostało z wagonu – tylko zostały osie, a w ogóle cały wagon zniknął. Maszynistom, którzy jechali w parowozie, nic się nie stało. Tylko troszeczkę sobie guzów ponabijali, bo parowóz prawie przestawił się na drugie tory – a cały pociąg przewrócił się na tory.
W odróżnieniu od innych tego typu akcji nie ostrzelano wykolejonych wagonów z broni maszynowej. Oddział czym prędzej zebrał się do odwrotu. Mimo obaw żołnierze w drodze powrotnej nie natknęli się na oddziały niemieckie. Dopiero po około 20 minutach nad miejscem akcji zabłysły rakiety sygnalizacyjne. Odwrót odbywał się w szybkim tempie, z zachowaniem wszelkich zasad ostrożności. Roman Staniewski ps. „Stanisław Kwiatkowski” relacjonował: Przejaśniło się, księżyc oświetlał okolicę. Dużym łukiem omijaliśmy od południa Jaktorów i Grodzisk. Po dziesięciu kilometrach odpoczywaliśmy w zagajniku; byliśmy zmęczeni szybkim marszem. Dla zaspokojenia pragnienia jedliśmy śnieg, który tu jeszcze przetrwał.

5. Stanisław Domin "Boruta" podczas walk powstańczych

Według polskich źródeł w wyniku akcji śmierć poniosło 25 konwojentów, którzy podróżowali w pierwszym wagonie, zniszczeniu uległy także 3 wagony z amunicją, a 14 dalszych wykoleiło się. Przerwa w kursowaniu pociągów trwała 14 godzin. W meldunkach niemieckich także wskazywano, że pociąg został wykolejony i przerwa w ruchu trwała 15 godzin. Brak natomiast informacji o jakichkolwiek stratach osobowych. Mimo to okupant krwawo odpowiedział na celne uderzenie Batalionu „Miotła”. Jeszcze tego samego dnia w odwecie policja niemiecka rozstrzelała 20 osób zatrzymanych w okolicznych miejscowościach.

Współczesne ślady:
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach znajduje się kwatera Batalionu „Miotła” oraz pomnik, na którym widnieją słowa: POLEGŁYM/ ŻOŁNIERZOM/ ARMII/ KRAJOWEJ/ ZGRUPOWANIA/ „RADOSŁAW”/ BATALIONU „MIOTŁA”/ 1939–1945/ TOWARZYSZE BRONI/ RODZINY/ SPOŁECZEŃSTWO.

6. Pomnik poświęcony Zgrupowaniu "Radosław" oraz Batalionowi "Miotła"


___________________________________
Tekst na podstawie: Wojciech Königsberg, AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej, Kraków 2017.

Źródła ilustracji:
1 - Narodowe Archiwum Cyfrowe, Ministerstwo Informacji i Dokumentacji rządu RP na emigracji, sygn. 21-217, https://www.nac.gov.pl/, dostęp 04.04.2019.
2 - Tomasz Strzembosz, Akcje Zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944, Warszawa 1983.
3 - Biblioteka Narodowa, sygn. ZZK S-25 211 A, https://polona.pl, dostęp 04.04.2019.
4 - By SPPW1944 - http://www.sppw1944.org/relacje/relacje/roman01.jpg, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5847970, dostęp 04.04.2019.
5 - Stanisław Tytus Domin, https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/stanislaw-domin,8546.html, dostęp 04.04.2019.
6 - Fot. Wojciech Königsberg.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sportowe rekordy cichociemnego mjr. Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta"

Gdzie został pochowany Franz Kutschera?

80. rocznica śmierci cichociemnego płk. Jana Piwnika "Ponurego"